Sceny, które rozegrały się na wrocławskich ulicach pod koniec października, przywołują na myśl filmy akcji i pościgi uliczne znane z gier komputerowych. To jednak wydarzyło się naprawdę, a oglądając nagranie, trudno oprzeć się wrażeniu, że tylko cudem nikt nie ucierpiał w trakcie pościgu.

Zobacz też: Pościg za mercedesem zakończył się zderzeniem z tramwajem

Funkcjonariusze wrocławskiej drogówki patrolowali ulice miasta, gdy w pewnym momencie musieli rozpocząć mrożący krew w żyłach pościg. Jeden z policjantów Ogniwa Wypadkowego Wydziału Ruchu Drogowego zauważył w jadącym obok samochodzie kierowcę, którego dobrze znał z poprzedniej kontroli. 42-latek był objęty sądowym zakazem prowadzenia pojazdów, a mundurowy doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Jechał pod prąd, chodnikiem i ścieżką rowerową

Policjanci dali mężczyźnie sygnał do zatrzymania się, jednak kierowca go zignorował i zaczął uciekać przed radiowozem. Rozpoczął się pościg, w trakcie którego 42-latek nie zważał na bezpieczeństwo – ani swoje, ani tym bardziej innych uczestników ruchu. Mężczyzna nie cofnął się przed niczym. W pewnym momencie uciekał, jadąc drogą pod prąd, a następnie wjechał na chodnik i ścieżkę rowerową. Z naprzeciwka jechały samochody, a na chodniku znajdowali się piesi, szczęśliwie jednak zarówno kierowcy, jak i jadącym za nim policjantom udało się uniknąć zderzenia.

Kierowca nie dawał za wygraną. Pościg rozpoczął się na ul. Armii Krajowej, następnie prowadził przez Tarnogaj, Brochów, aż za granice Wrocławia. Policjanci dotarli za mężczyzną aż do podmiejskich Zacharzyc, gdzie kierowca porzucił samochód w przydrożnym rowie i próbował uciekać pieszo. Zakończył ucieczkę dopiero, gdy policjanci wykonali strzały ostrzegawcze z broni służbowej.

Po zatrzymaniu okazało się, że 42-latek był pod wpływem alkoholu i amfetaminy. Ponadto, był objęty sądowym zakazem prowadzenia pojazdów i poszukiwany celem odbycia 2-letniej kary więzienia. Teraz za swoje przewinienia odpowie przed sądem.

Zobacz nagranie: